CUDOWNE TABLETKI
- Co się stało, pączusiu? - zapytała mama, gdy Natalia, zdyszana i zapuchnięta od płaczu, wpadła do kuchni. - Nie mów tak do mnie! - krzyknęła. Do tej pory nie przeszkadzał jej czuły maminy "pączuś", przyzwyczaiła się też do uszczypliwości rówieśników. Ale nigdy nie słyszała takich słów jak dziś. Prosiak, świnia, baryła... To był dla niej koniec świata. Chciała umrzeć! W wieku 17 lat mierzyła 1,70 m wzrostu i ważyła 90 kg. Zwały tłuszczu wylewały się znad paska, podbródki trząsły przy każdym słowie, pociła się szybko, po kilku krokach dostawała zadyszki. - Moja siorka łyka pigułki na odchudzanie. To coś dla ciebie! - poradziła Natalii koleżanka. Tydzień później zażyła garść kupionych w internecie tabletek, które miały, według ulotki, sprawić, że straci apetyt. Po godzinie serce waliło jak oszalałe, miała dreszcze, zawroty głowy, zrobiło się jej niedobrze.
OSTRY DYŻUR
- Czegoś ty się, dziewczyno, nałykała?! - stojący nad łóżkiem Natalii lekarz miał twarz sympatycznego mopsa. Może właśnie dlatego od razu wszystko mu opowiedziała? - No, już dobrze, dobrze... Zatrułaś się, ale na szczęście najgorsze minęło - powiedział oglądając pudełko po lekach. - To przecież narkotyk! W szpitalu Natalia spędziła kilka dni. - Ale ty masz śliczne dołeczki w policzkach i jakie ładne włosy - zachwycały się młode pielęgniarki.
- No, a piersi, hmmm... tylko pozazdrościć! Natalia słuchała komplementów z niedowierzaniem. Przecież jest gruba i brzydka! Siostry pukały się w czoło: - Dziewczyno, jesteś ładna i proporcjonalna, masz cudne włosy. Weź się za siebie! Natalia nie wróciła do starej szkoły. Bała się szeptów, śmiechów i plotek o tym, że wylądowała w szpitalu, bo - jak myślało wielu - chciała popełnić samobójstwo.
SUKCESY I PORAŻKI
Od "randki" z Rafałem minął rok. Umawiamy się z Natalią w tym samym parku,
w którym została kiedyś sponiewierana przez kolegów. - Tu jest ta cukiernia,
w niej Rafał kupił mi lody - mówi dziewczyna. Jest szczupła, zgrabna, modnie ubrana i uczesana, z uśmiechem pozuje do zdjęć. - W szpitalu przeszłam dokładne badania i dostałam skierowanie do poradni dietetycznej - opowiada. - Okazało się, że muszę zrezygnować ze wszystkiego, co lubię: słodyczy, ciast, białego pieczywa, masła, kotletów schabowych, zabielanych zup, chipsów... Na początku ciągle chodziłam głodna. Myślałam, że zwariuję!
Mama załamywała ręce, studiując mój jadłospis. Przeżyła szok, bo była przyzwyczajona do pieczenia tortu raz w tygodniu! Duma ją rozpierała, kiedy goście wychodzili od nas najedzeni, z zapasami w zawiniątkach - śmieje się dziewczyna. Kiedy mama zobaczyła, że córka chudnie, a lekarz, który regularnie badał Natalię, zapewnił, że jest zdrowa, z zapałem zabrała się do przygotowywania potraw z warzyw i owoców, ryb, kasz, otrębów, oliwy. Zaczęła również używać aromatycznych przypraw wspomagających trawienie.
GRUNT TO NASTAWIENIE!
W nowej szkole Natalia zrobiła oszałamiające wrażenie. A że puszysta? Kto by się tym przejmował! - Byłam tak samo gruba jak przed szpitalem, bo przecież dopiero zaczęłam dietę, ale za to pozytywnie nastawiona do życia - śmieje się. - Rozmowy z pielęgniarkami, dietetykiem i psychologiem zrobiły swoje. Fryzura, którą doradziły mi dziewczyny w szpitalu, okazała się strzałem w dziesiątkę! - dodaje. Pierwszych 11 kg Natalia straciła po czterech miesiącach diety. Żeby to uczcić, kupiła kilka ciuszków. Niewiele, bo miała nadzieję, że wkrótce będą za duże. Ale strzałka na wadze zamarła. - Chudłam, chudłam, aż nagle koniec! - opowiada. - Ze stresu zaczęłam podjadać batoniki, czekoladki, ciasteczka. Ukradkiem, żeby nikt nie widział... - przyznaje. W pasie znów przybywało centymetrów, Natalia coraz częściej szlochała po nocach.
W napadzie furii rzuciła wagą o ścianę. Wtedy do akcji wkroczyła mama:
- Kupujemy rowery! - oświadczyła. - Nie wiedziałam, że z niej taka terrorystka - śmieje się Natalia. - Do szkoły zaczęłam jeździć rowerem, bez względu na pogodę! Dwa razy w tygodniu basen, raz w tygodniu siłownia. A co ciekawe - moja mamuśka we wszystkim mi towarzyszyła! Strzałka na wadze drgnęła - Natalia schudła dwa kilogramy, potem cztery, wreszcie zrzuciła 32! Wtedy lekarz nadzorujący odchudzanie powiedział: - Stop, wyglądasz super! Natalia waży dziś 58 kg, nosi rozmiar 38. I promienieje szczęściem.
TRUSKAWKOWA ZEMSTA
- Fiuuu, jaka laska! - zagwizdał Rafał na widok Natalii idącej parkową alejką. Kumple zarechotali i szturchnęli go na zachętę. - Ej, piękna! Wybierzesz się gdzieś ze mną? - zawołał i ruszył w jej kierunku. - Jasne! Może na lody? Uwielbiam truskawkowe... - dziewczyna uśmiechnęła się słodko. A po chwili rzuciła: - Spadaj, buraku! Jesteś dla mnie za cienki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz