Wielka artystka od kilkunastu lat zmagała się z uzależnieniem od narkotyków. Zaczęła je zażywać w trakcie małżeństwa z Bobbym Brownem i wielu to właśnie jego obarcza winą za problemy artystki. Kuracje odwykowe, którym się poddawała, odnosiły krótkotrwały skutek. Ostatni raz w klinice była w 2011 roku. Zmarła w niedzielę w nocy polskiego czasu. Przyczyny śmierci nie są jeszcze znane. Ale świat nie ma wątpliwości - przyczyniły się do tego narkotyki.
Był rok 1989. 26-letnia Whitney należała do grona najlepszych wokalistek. Cztery lata wcześniej wydała debiutancki album, który osiągnął wielki sukces. Świat stał przed nią otworem. Wtedy też, na gali Soul Train Music Awards, poznała piosenkarza r'n'b Bobby'ego Browna. Para wzięła ślub w 1992 roku, a w 1993 na świat przyszła ich córka, Bobbi Kristina.
Już od samego początku trwania związku pojawiały się plotki o karczemnych awanturach między małżonkami oraz nadużywaniu narkotyków. Byli dwa razy w separacji, ale nigdy nie mogli bez siebie długo wytrzymać.
Pod koniec lat 90. sytuacja się pogorszyła. Whitney, uważana dotąd za profesjonalistkę, zaczęła spóźniać się na koncerty i wywiady, niektóre po prostu odwoływała. W swoje występy nie wkładała tyle serca, co jeszcze kilka lat wcześniej. Najlepszym przykładem jest koncert artystki w Sopocie z 1999 roku. Wyczekiwane wydarzenie muzyczne rozczarowało Polaków. To nie była Whitney, którą znaliśmy i pokochaliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz